Biedny jak urzędnik

W 2018 roku Polska została uznana jako kraj wysoko rozwinięty. Obecnie jesteśmy 21 gospodarką na świecie, a  przy dobrych wskaźnikach gospodarczych już w następnym roku przegonimy Turcję i zajdziemy się w zaszczytnym gronie G20. W Unii Europejskiej pod względem gospodarczym nasz kraj znajduje się na 6 miejscu, a w całej Europie na 8. 

Przez ostatnie 20 lat Polska zmieniła się nie do poznania. Wejście do Unii Europejskiej przyczyniło się do szybkiego rozwoju naszego kraju. Polska gospodarka rośnie z roku na rok, ale zamożność Polaków już niekoniecznie.  W ostatnich latach zarobki w sektorze prywatnym rosły dość szybko, ale nadal  odstają od ich zachodnich odpowiedników. Gorzej sprawa przedstawia się w sektorze państwowym. Tutaj rządzący skupiają się tylko na podwyżkach najniższej krajowej oraz waloryzacji inflacyjnych opiewających do kilku procent. Oczywiście zdarzają się  większe podwyżki płac ale zazwyczaj są one wywalczone poprzez protesty danej grupy zawodowej bądź wynikiem przedwyborczych obietnic. 

Patrząc na działania rządzących poprzez pryzmat ostatnich 20 lat odnoszę wrażenie, że przyjęto zasadę, że urzędnicy państwowi muszą być biedni. Nie dotyczy to  naturalnie urzędników z nadania politycznego tylko tych z naboru.

Dla potwierdzenia mojej tezy mogę wskazać działania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w trakcie weryfikacji naszych wniosków o dostęp do tajemnic  państwowych. Kto starał się o poświadczenie bezpieczeństwa w zakresie dostępu do akt tajnych bądź ściśle tajnych wie, że głównym kryterium na które ABW zwraca uwagę to posiadany majątek. Algorytm przyjęty przez agencję co do  urzędników państwowych mówi, że musimy być biedakami. Kto posiada cokolwiek więcej,  co wyklucza ich system komputerowy musi się mocno tłumaczyć. Dla ABW nie ma znaczenia, że żyjesz skromnie,  czy  że pomagają Ci rodzice i własnymi rękoma wybudowałeś dom. Państwo tego nie uznaje. Według agencji to co posiadasz, powinieneś  mieć przynajmniej na kredyt, ale też należy na to uważać, bo jak jesteś biednym urzędnikiem to bank nie powinien Ci go udzielić. I pomyśleć, że wśród urzędników nikt nie chce się zgodzić na zajmowanie się sprawami „tajnymi” – nie dość, że tłumaczysz się z wszystkiego, lustrują twoją całą rodzinę, to jeszcze mówią ci, że jesteś „podejrzany” nawet wtedy, kiedy masz kredyt. Kto jest urzędnikiem, ten w cyrku się nie śmieje – żałosne.

 Na nic nasze aspiracje gospodarcze jak społeczeństwo jest ubogie. Możemy być kolosem na glinianych nogach, bo podstawą silnego kraju jest zamożność jego mieszkańców. Może w końcu politycy to zrozumieją. Co do obywateli, którzy załatwiają swoje sprawy – nie narzekajcie na urzędy, skoro państwu polskiemu nie zależy na ich jakości, a i wy zawsze jesteście „przeciw:”. Jest jak jest, a kto wie czy dla obniżenia kosztów nie zatrudnią obcokrajowców..hmmm.. dopiero się będzie działo.


Piotr Perczyński
Pracownik SR w Ciechanowie