„Przedwojnie” w sądzie – czyli o bezpieczeństwie państwa i roli pracowników sądów

 

Kilka tygodni temu premier Donald Tusk ogłosił, że nasz kraj znajduje się w czasie „przedwojnia”. Określenie to odbiło się szerokim echem w opinii publicznej. U niektórych wzbudziło lęk, a u niektórych zdziwienie, bo przez ostatnie kilka miesięcy byliśmy zapewniani o pełnej solidarności członków NATO i, że Putin nie odważy się zaatakować sojuszu. Jak się okazuje, o ile atak nie jest bezpośredni, to jednakże wojna hybrydowa trwa i ostatnio przejawia się w licznych zdarzeniach – to próby forsowania granicy, ataki na żołnierzy broniących granicy, w tym jeden zakończony tragiczną śmiercią młodego żołnierza, to także jak się okazuje podpalenia na terenie kraju.


Polityka bezpieczeństwa obecnej władzy mocno stawia na kontynuowaniu dozbrajania naszej armii i umocnienia granicy z Białorusią i Rosją, i słusznie. W najbliższych latach ma przeznaczyć na ten cel kilkadziesiąt miliardów złotych, i słusznie. Żołnierze dostaną, nowy sprzęt i podwyżki, też pewnie słusznie. Zostanie wybudowana sieć umocnień w pasie przygranicznym oraz ma zostać  wskrzeszona  obrona cywilna bazująca na straży pożarnej. Wszystko w najwyższej słuszności, ale … 


… patrząc jednak na wszystkie deklaracje rządu związane z naszym bezpieczeństwem umyka jedna rzecz, bądź celowo nie zostaje ona podejmowana. Chodzi o funkcjonowanie państwa podczas wojny, albowiem obrona wojskowa to jedno, a drugie to funkcjonowanie państwa pomimo działań wojennych. Jest to bardzo poważna sprawa, która w ogóle nie jest podnoszona podczas dyskusji publicznej. A to dosyć istotne zagadnienie i wprost dotyka pracowników sądów, bo mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale sądy nie mogą zostać ZAMKNIĘTE i zawsze, w każdych okolicznościach MUSZĄ funkcjonować. Tak też było w czasach COVID-u, urzędy zamknięte, skrzynki na pocztę, praca zdalna, ale sądy były wprost w przepisach ustawowych wyłączone z prawa do ochrony pracowników i MUSIAŁY funkcjonować mimo zagrożeń dla zdrowia, a nawet życia pracowników.


Jak bardzo potrzebne jest funkcjonowanie państwa podczas wojny, pokazała Ukraina. Pomimo prowadzonej wojny  system państwa funkcjonował i nadal funkcjonuje. Działają urzędy, sądy i banki. Chaos po wybuchu wojny mógł przyczynić się do paraliżu państwa, a to wyjątkowo niebezpieczne i sprzyjające działaniom wroga. 


 Czy polskie państwo jest przygotowane do wojny w aspekcie przetrwania jego instytucji niezbędnych do funkcjonowania? Według polityków zapewne tak, bo nie podnoszą tego tematu, ale czy na pewno? 
Polskie urzędy i instytucje mają wdrożone plany stałych dyżurów, w celu zapewnienia przekazywania decyzji ministrów, a także do zapewnienia warunków do ciągłego kierowania i koordynowania realizacji zadań obronnych w jednostkach organizacyjnych, w warunkach zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa i w czasie wojny.
W każdym sądzie jest utworzony skład stałego dyżuru, co sprowadza się do wyznaczenia przez Prezesa osób, które w czasie „W” stawią się do sądu, aby realizować powyższe zadania. Wszystko zdaje się jasne, formalnie jest, ale czy zadziała? 
Na pewno byłby wielki chaos organizacyjny. W polskim wymiarze sprawiedliwości pracują głównie kobiety, co oznacza, że wybiorą opiekę nad dziećmi i udanie się na emigrację i trudno się dziwić. Instynkt samozachowawczy, ale też dbałość o rodzinę będą postawione na pierwszym miejscu. W żadnym wypadku nie obieram moim koleżankom patriotyzmu, ale dlaczego kobiety miałyby znów wykazywać się heroizmem?! Sam zapewne najpierw myślałbym o schronieniu swojej rodziny, a później o przyjściu do sądu. Z drugiej strony, czy państwo z urzędnikami pracującymi za niewiele więcej niż najniższa krajowa może być sprawne w niespokojnym czasie.  Nikt z rządzących nie myśli o urzędnikach, od których będzie zależało funkcjonowanie państwa, a to właśnie my możemy zapłacić najwyższą cenę. Nasza historia pokazała wiele razy, że każdy najeźdźca niszczył naszą państwowość. Urzędników nie chronią żadne konwencje międzynarodowe, ani ustawodawstwo polskie. Co gorsza, wdrażane zasady bezpieczeństwa sprowadzają się do formalnego wskazania „wybrańców”, którzy nie mogą się temu sprzeciwić, ale nie idą za tym szkolenia, nie ma żadnych środków finansowych na zapewnienie właściwych warunków technicznych, nie ma etatów na ogarnięcie nowych obowiązków. Obecnie to tylko fasada, wydaje się, że o pracownikach sądów nikt nie myśli – przedstawicielom rządu wydaje się, że przysłowiowa Ania lat 40, albo Krysia lat 50, po prostu będą wiedziały, co mają robić, jak działać, jak ma funkcjonować sądownictwo, co zabezpieczyć i jak, a przede wszystkim jak się obronić. Mało kto zdaje sobie sprawę, że sąd musi działać nieprzerwanie w każdych warunkach, nawet jeśli ma wydawać wyroki pod dębem ...  


 OZZ AR PRIM podejmuje trud działania na rzecz poprawy sytuacji pracowników sądów, a w efekcie na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa państwa. Obyśmy nigdy nie musieli korzystać z tej wiedzy, ale trzeba być w tym „przedwojniu” przygotowanym.


Piotr Perczyński
Pracownik SR w Ciechanowie